poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Terry Pratchett "Kosiarz"

„Kosiarz” to kolejna książka Terry’ego Prattcheta z cyklu o ŚMIERCI.  W Świecie Dysku zaczyna się dziać coś dziwnego. Ludzie i nie tylko ludzie przestają umierać. Nieśmiertelność może wydawać się całkiem fascynująca gdy jest się żywym, jednak gdy  już się umrze, a właściwie tak-prawie-umrze okazuje się być ona rzeczą mocno niewygodną.  Mag Windle Poons przekonuje się o tym na własnej skórze.  Tymczasem gdzieś na wsi u pewnej staruszki do pracy najmuje się Bill Brama. Jest jakiś taki wysoki i podejrzanie chudy a do tego przyszedł z kosą. Brzmi znajomo, prawda? Okazuje się bowiem, że ŚMIERĆ naraził się wyższym bytom i został skazany na życie i w konsekwencji śmierć.

Skąd Terry Pratchett bierze pomysły na swoje książki? Nie ma pojęcia. Składnica ta wydaje się jednak niewyczerpana ponieważ fabuła jest ponownie oryginalna aż do granic oryginalności. Poziom absurdu jak zwykle u Pratchetta sięga sufitu, jednak prześmiewczy humor to nie wszystko.  Wbrew pierwszemu wrażeniu książka niesie ważne przesłanie, próbuje oswoić lęk przed śmiercią. ŚMIERĆ, ten który sam odbiera życie, poznaje to życie z drugiej strony, zaczyna czuć i zaczyna bać się kresu. Dodatkowo pod sam koniec książki dwukrotnie okazuje się bardzo ludzki i to z tej dobrej, wrażliwej strony. W jednym momencie chyba nawet się wzruszyłam.  

piątek, 23 sierpnia 2013

Roberto Saviano "Gomorra"

Zacznę tę recenzję od dwóch słów – fascynująca i przerażająca. Tyle tak naprawdę w zupełności  wystarczy aby oddać moje uczucia po przeczytaniu książki „Gomorra”.

Każdy z nas zapewne słyszał o włoskiej mafii. Przypuszczam, że większości kojarzy się ona raczej z Sycylią. Tak przynajmniej do tej pory było ze mną. Poza tym wydawało mi się, że jest to raczej element historii Włoch, nie zaś coś co stanowi ich teraźniejszość. Oba moje skojarzenia okazały się błędne. Okazuje się bowiem, że prawdziwa mafijna potęga drzemie pod Neapolem, chociaż drzemie to niewłaściwe słowo, on żyje pełnią życia.

Autor książki urodził się i wychował na terenach rządzonych przez neapolitańską  Kamorrę. Zdecydował się jednak, że nie chce być częścią stworzonego przez nią systemu, ale bezczynnie przyglądać się również nie zamierza. Roberto Saviano przez kilka lat gromadził materiały do swojej książki, w tym czasie pracował przy przemycie, poznał wielu ludzi związanych z mafią, zobaczył na własne oczy nie jedną śmierć. Za to co zrobił płaci wysoką cenę, ponieważ mafia wydała na niego wyrok śmierci. Nie chodzi o treść książki, ale o sam fakt jej opublikowania i popularność jaką zdobyła. Kamorra działa bowiem w półmroku, im mniej się o niej mówi tym łatwiej prowadzić przestępczą działalność. Opublikowanie „Gomorry” sprawiło, że temat pojawił się na świeczniku burząc spokój mafiosów. 

środa, 21 sierpnia 2013

Jacek Piekara "Ja, Inkwizytor. Dotyk zła."

Wspomniałam już kiedyś, że chyba się starzeję. Dotyczy to szczególnie kwestii mojej, wieloletniej już właściwie, miłości do Mordimera Madderdina. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z Inkwizytorem miałam może jakieś 17 lat i bardzo mi się wtedy wydany jako pierwszy „Sługa Boży” spodobał. Książkę tę oraz kolejne trzy tomy zaliczyłabym pewnie bez mrugnięcia okiem do moich ulubionych wydawnictw. Problem pojawił się natomiast przy podserii „Ja, Inkwizytor”, przy której mój entuzjazm zaczął powoli słabnąć i słabnie nadal.

„Ja, inkwizytor. Dotyk zła” podobnie jak wcześniejsza „Ja, inkwizytor. Wieże do nieba.” zawiera dwie mini-powieści tudzież bardziej obszerne opowiadania, opisujące początki inkwizytorskiej kariery Mordimera. Jacek Piekara konsekwentnie trzyma się narracji w pierwszej osobie. Osobiście uważam, że poprowadzenie fabuły w ten sposób jest dużo trudniejsze, zachęca bowiem do zbyt rozbudowanego opisu przemyśleń i odbiegania od tematu. W poprzednich publikacjach udawało się autorowi tego uniknąć, tym razem jednak po raz pierwszy miałam wrażenie, że natłok myśli Mordimera mnie przygniata, a momentami nawet zaczyna drażnić. 

czwartek, 8 sierpnia 2013

Dariusz Spychalski „Krzyżacki poker. Tom 2."

Czy zastanawialiście się kiedyś jak wyglądałby świat, gdyby w którymś momencie historia potoczyła się inaczej? Dariusz Spychalski przedstawia nam w swojej opowieści rzeczywistość, w której tak właśnie się stało. Jest połowa dwudziestego wieku. Polska jest potężnym imperium obejmującym tereny w Azji mniejszej i Afryce, które na północy graniczy z państwem krzyżackim. Zachodnią Europą władają natomiast muzułmanie. Krzyżacy postanawiają zrzuć jarzmo polskiego panowania. Mają zamiar wykorzystać do tego celu broń atomową. Zdetonowana na jednej z małych wysepek Morza Bałtyckiego bomba wzbudza nie małe zamieszanie. A wszystko wskazuje na to, że Krzyżacy mają ich kilka i zamierzają wykorzystać je do szantażu. Czy uda się ich powstrzymać?

Pomysł na fabułę miał Dariusz Spychalski bardzo ciekawy. Co ważne nie poprzestał on tylko na wykreowaniu świata, rozwinął także nieco jego historię. Niektóre daty czy miejsca mają przypisy, które przedstawiają ich historyczne tło, nadając światu realizmu.  Szkoda tylko, że nie zostało wyjaśnione jak Polska weszła w posiadanie znacznych terenów w Afryce, bo bardzo mnie to zainteresowało. Przyznaję, że akcja mnie wciągnęła i z niecierpliwością oczekiwałam jak to się wszystko skończy. Miałam niestety wrażenie, że tego końca nigdy nie osiągnę. Książka nie jest gruba, ale mimo interesującej fabuły czytało mi się ją ciężko. I tak naprawdę nie jestem w stanie określić co tak bardzo utrudniało czytanie. 

wtorek, 6 sierpnia 2013

Maciej Stuhr „W krzywym zwierciadle."

Nie można być dobrym we wszystkim, taka właśnie puenta nasuwa mi się po przeczytaniu tej książeczki. Cenię Macieja Stuhra jako aktora i wprost uwielbiam jako kabareciarza. Jako pisarza i felietonistę już wiem, że lubić go nie będę. Każdy z tych tekstów byłby śmieszny, gdyby Pan Maciek opowiedział go na scenie. Jego charyzma i talent aktorski z całą pewnością sprawiłyby, że płakałabym ze śmiechu. Ponieważ jednak teksty są tylko napisane wydają się płaskie i momentami wręcz nudne.

Książka „W krzywym zwierciadle” składa się z dwóch części. Pierwsza to zbiór krótkich felietonów publikowanych co miesiąc na łamach „Zwierciadła”. Drugą można określić mianem mini-powieści wyśmiewającej popularne polskie komedie romantyczne. Powieść ta również była publikowana, w rozdziałach, w „Zwierciadle”. Można by się kłócić nad sensem zbierania w jednym miejscu i ponownego publikowania czegoś co już zostało opublikowane. Ja jednak lubię takie zbiory ponieważ prasy kolorowej raczej nie czytam.  

sobota, 3 sierpnia 2013

Swietłana Aleksijewicz "Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości."

Los związał mój rocznik z Czarnobylem nierozerwalnie. Gdy płonął reaktor na Ukrainie moja mama była w szóstym miesiącu ciąży, tak jak pierwsza bohaterka, która opowiada swoją historię w tej książce. Różnica polega na tym, że ja żyję, córka tej kobiety nie. Podobnie jak jej mąż, członek pierwszej brygady strażaków wezwanej do gaszenia pożaru w elektrowni. Płakałam czytając jej opowieść, a jednocześnie rozmyślałam jak wiele szczęścia mieliśmy, że Czarnobyl znajduje się dość daleko od wschodniej granicy Polski. Gdyby to wszystko wydarzyło się bliżej, ta książka byłaby o nas nie o narodzie białoruskim.
Swietłana Aleksijewicz zebrała w swojej książce relacje ludzi bezpośrednio dotkniętych tym co wydarzyło się w Czarnobylu. Na łamach „Czarnobylskiej modlitwy” możemy więc spotkać tych którzy na skutek katastrofy stracili bliskich – mężów, żony, dzieci, przyjaciół. Swoje losy opisują ludzie wysłani do skażonej strefy przymusowo, ale także Ci którzy zamieszkali tam z własnej woli, szukając spokoju lub po prostu nie chcąc opuścić rodzinnego domostwa. Są tutaj głosy dzieci i dorosłych, kobiet i mężczyzn, w większości przepełnione bólem i przerażeniem.